Skip to main content
Tag

Jerozolima

Izrael Jordania

Izrael Jordania

By Blog No Comments

Izrael Jordania

Izrael Jordania … Tak właściwie to nie byliśmy przekonanani do tego wyjazdu.
Po pierwsze to nie wyjazd w góry, po drugie kojarzy się z pielgrzymką, a po trzecie „przecież tam permanentna wojna” … jak mawiali znajomi.
No i pomyliliśmy się we wszystkich trzech punktach.
Pogoda po przylocie super.W Polsce -50C ślisko i brzydko a tam 200C i piękne. Trzy godzinki i wiosna! Na Ben Gurionie, które jest prawdziwym portem lotniczym a nie tak jak to coś warszawskie…. ludzi…. malutko! Myślałem, że stratują mnie tłumy pielgrzymek z Polski… a tu nic.
Jeszcze tylko szybka 40 minutowa podróż busikiem i już Jerozolima.

Jerozolima

Przepięknie usytuowana na wzgórzach cała z białego kamienia musiała robić piorunujące wrażenie na Krzyżowcach i pielgrzymach. Ale zamiast roztkliwiać się historycznie, kilka uwag: rewelacyjne drogi, autostrady(bezpłatne) z lekka poprzedzielane w newralgicznych strefach posterunkami wojskowymi, szczególnie w kierunku Palestyny. I tu trzeba powiedzieć jedno: podczas całego pobytu NIGDY nie odczuliśmy jakiegokolwiek zagrożenia. Czy to dzielnice arabskie czy ortodoksyjne – jest bezpiecznie. Jest wojsko, policja, kontrole pakunków przy wejściach do sklepów czy kawiarni, to jest coś, co dla nas jest nowością, ale po pierwszym szoku człowiek zaczyna to traktować normalnie. Zresztą ta normalność też jest pewnym zaskoczeniem. Konglomerat kultur, religii, nowoczesności i tradycji o tysiącletnim rodowodzie funkcjonuje pomimo skomplikowanej sytuacji politycznej zadziwiająco sprawnie i normalnie. Ale wracając do Jerozolimy. Każdy Ją zna, bo telewizja, bo babcia była na pielgrzymce, bo czytał. Sytuacja zmienia się diametralnie jak się w niej pomieszka. To niezwykłe miasto. I nie mówimy o Bazylice czy o Ścianie Płaczu. Atmosfera starówki, ale i reszty miasta, rewelacyjna architektura i ludzie to coś, co trzeba zobaczyć.

Zabytki

A co do zabytków Jerozolimy to nie będę się rozpisywał, ale trzeba zaliczyć te klasyczne: Bazylika Grobu (mieliśmy szczęście, bo nie było ludzi, a to ewenement, i mogliśmy być w niej praktycznie cały dzień) – atmosfera jest tam nieprawdopodobna. Polecamy wizytę w czasie nabożeństw prawosławnych… ze względu na śpiew. Via Dolorosa – droga krzyżowa – nie opisujemy, bo od tego są przewodniki, ale trzeba koniecznie. Ściana Płaczu – resztka muru oporowego pozostałego po Świątyni Salomona – święte miejsce dla wszystkich Żydów, z przed której po długiej drewnianej rampie można w określonych godzinach wejść na Wzgórze Świątynne należące do muzułmanów, z Meczetem Al Aksa i Kopułą Skały. Polecamy zwiedzanie Western Wall tzn. tunelu pod murem zachodnim wejście o lewej strony przed Ścianą Płaczu. Jak się wam trafi dobry przewodnik to bardzo ciekawe zwiedzanie „ od spodu”. Koniecznie trzeba pochodzić po starym mieście zaliczając wszystkie cztery dzielnice, oraz przespacerować się po murach Jerozolimy (widoki…bajka), a to dopiero początek atrakcji. Bardzo klimatyczny jest także spacer od Bramy Lwów, przez cmentarz muzułmanów z rewelacyjnym widokiem na dolinę Jozafata (ważna, bo tu podobno będzie Sąd Ostateczny) i Wzgórze Oliwne, po Bramę Gnojną.

Betlejem

Wszyscy: Nie jedźcie do Betlejem! To Palestyna! Niebezpiecznie i wojna…. Pojechaliśmy. Sympatyczny busik zawozi od Bramy Damasceńskiej, aż po Wielki Mur na przejście graniczne. Dalej w otoczeniu 8 metrowych betonowych murów okalających granicę, przez kontrole do Palestyny. Nie jest to przyjemna przeprawa, chociaż kontrola była symboliczna (turystów tak nie sprawdzają), ale wrażenie jak wejście do więzienia. Jak ktoś lubi ekstremalne przeżycia to może iść pieszo (jakieś 7km) ale nie polecamy. Zapchany zazwyczaj postój taxi przy granicy właściwie pusty. Krótkie negocjacje z Achmedem i jazda. Smutne, TV, wojna skutecznie wyczyściły z turystów to miejsce. Pustki. Bazylika Narodzenia. Samotnie robimy zdjęcia, tylko przy Grocie Żłobka natykamy się na arabską rodzinę. Z jednej strony ta pustka jest super, z drugiej to coś nie tak, żeby takie miejsce wyglądało jak zapomniane. Potem jeszcze tyko przejście przez ulicę z pozamykanymi straganami i następne zabytki….
No ile można siedzieć w Jerozolimie? Długo, a czasu mało więc trzeba dalej.

Morze Martwe

Drogi świetne, więc po wyprzedzeniu czołgów dalej już idzie. Punkt pierwszy Masada. Potężna twierdza na szczycie skały właściwie nie do zdobycia wyrasta z 400 metrowej depresji Morza Martwego i góruje nad okolicą. Po multimedialnym filmie wjazd na górę kolejką (się człowiek starzeje bo kiedyś to byśmy na piechotę…). Masadę zobaczyć trzeba. Choćby dla panoramy z góry. Na horyzoncie jordańskie góry, których grań w nocy świeci odbijając się w Morzy Martwym. Przy morzu wije się droga,, która jest szlakiem od 4000 lat, a po prawej pustynia. Pięknie.
Zejście z góry już na nogach tzw. „Ścieżką węża” i dalej na Pustynię Negew. Pustynia Negew zajmuje 40% całego Izraela. Jest wielka, wyżynna i jak każda pustynia rewelacyjna. Droga wije się brzegiem Morza Martwego. Po drodze jak fatamorgana wyłaniają się wypoczynkowe ośrodki En Gedi i En Bokek, gdzie zazwyczaj turyści taplają się w oleistej i gorącej wodzie Morza Martwego, żeby wypięknieć. Po kilkuset kilometrach pustynią mijając kibuce z osłoniętymi przed wiatrem i słońcem uprawami pojawiają się w końcu światła Ejlatu.

Ejlat

Ejlat i bliźniacza jordańska Akaba to dwa ważne porty nad Morzem Czerwonym. Miasto to kurort o wysokim standardzie z przepiękną plażą i podobno najładniejszą w Morzu Czerwonym rafą koralową. Po zaliczeniu tychże (polecamy nurkowanie z delfinami) kierunek Jordania.

Jordania

Kolejna granica i zmiana krajobrazu. Niby też pustynia, ale te góry… Góry Księżycowe. Wyrastają pustyni Wadi Rum jednej z najpiękniejszych na świecie i wyglądają jak wyrzeźbione. No i w końcu Petra. Trudno opisać jeden z 7 cudów świata. Ludzi mało, widoki genialne i na dodatek Świątynia z filmu ”Indiana Jones”. Petra to niesamowite miejsce i choćby tylko dla niej warto odwiedzić Jordanię. Potem powrót, szybki objazd Akaby i do Ejlatu.
Powrót to następny etap drogi przez cały Izrael. Z przerwą na Jerozolimę droga wiedzie przez Netanyę (z przepiękną plażą Morza Śródziemnego), Haifę, z wiszącymi ogrodami Bahaistów i zabudowanymi stokami góry Karmel, po Akkę (Acra) ostatnią twierdzę krzyżowców na Ziemi Świętej. Mury Akki, o które rozbijają się fale, trochę zaniedbana, przepiękna i klimatyczna starówka, port, oraz atmosfera są niepowtarzalne.
Na sam koniec zostawiliśmy Tel Awiw. Właściwie stare Yafo i Tel Awiw. Była cudowna letnia pogoda, spacer po starych uliczkach Yafo z galeriami sztuki, a potem super nowoczesne centrum Telawiwu. Jak tu nie lubić takich miejsc. No i tak to wygląda w skrócie … Tak było za pierwszym razem. Od tego czasu właściwie wracamy tu co roku, a mimo to za każdym razem odkrywamy coś nowego. Ostatnim razem Jezioro Galilejskie i przepiękne tajemnicze wzgórza Golan (podobno jeden z najniebezpieczniejszych i najbardziej zapalnych regionów świata). Rewelacyjne miejsce, które, oprócz polityki i wojny słynie z genialnych win.W drodze powrotnej odwiedzamy Tell Megiddo starożytne stanowisko archeologiczne. Ciekawe dlatego, że według Pisma tu właśnie odbedzie się ostateczna bitwa dobra ze złem ARMAGEDON. Znowu Galilea i nowoczesność stolicy…. Izrael Jordania to jedna z najważniejszych podróży życia !