Nepal ABC – relacja
W tym roku jesienna wyprawa to Sanktuarium Annapurny. Dlaczego tam? Jest wiele powodów, ale najważniejszy to możliwość „dotknięcia prawdziwych Himalajów” i zobaczenia jednego z najpiękniejszych wschodów słońca.
Zanim jednak dotrzemy do celu naszej wyprawy czekają nas lotniska w Warszawie, Moskwie, Delhi i w końcu Katmandu. Takie loty zawsze mają dwie cechy: są za długie i (na szczęście) w końcu się kończą. Dają jednak możliwość lepszego zgrania grupy tak, że do Katmandu dolatujemy w świetnych humorach, tym bardziej, że bez lotniskowych przygód ;). Na miejscu tłum przedświątecznej gorączki. To przecież powroty do domu na święto światła- Diwali, takie nasze Boże Narodzenie. Że święta blisko, widać już w drodze z lotniska przez odświętnie udekorowane ulice… i ruch taki jakby świąteczny, wolniejszy J . Po odpoczynku w hotelu pierwsze smakowanie Thamelu i pierwsze rewelacyjne Momo, ech zawsze czekam na ten moment. I w końcu zasłużony ospoczynek.
Przed planowaną podróżą do Pokhary , spotkanie z Nepalem zaczynamy od zanurzenia się w jego genialnej atmosferze – Zwiedzanie!
Na pierwszy ogień idzie Durbar Squere, który pomimo tego, że ucierpiał podczas ostatniego trzęsienia ziemi, nadal powala egzotyką, architekturą i klimatem. Zwiedzamy świątynie, Pałac królewski i składamy wizytę żywej bogini Kumari, która zaszczyca nas swoim widokiem. Następnym punktem programu jest odpoczynek w Garden of Dreams. Przyda się bardzo, bo po przebiciu się przez pełne świątecznego szału centrum miasta, ledwo żyjemy od ferii kolorów, zapachów, dźwięków. A w ogrodach …cisza, tak tego nam było potrzeba. Niestety czas nas goni bo dziś w planie jeszcze wisienka na torcie, czyli rewelacyjne Swayambunath. Fundujemy sobie dodatkową atrakcję w postaci pełnego przeżyć przejazdu lokalnymi TukTukami do kompleksu świątynnego. Oj tego musi spróbować każdy!
Tajemnicze i klimatyczne Swayambynath ze swoją najstarszą w Nepalu stupą pozostawia zawsze niezapomniane wrażenia, ale to nie koniec atrakcji. Czeka nas jeszcze uroczysta powitalna kolacja z występami zespołów regionalnych i degustacją tradycyjnych potraw nepalskich. A jutro… Himalaje!
Podróż z Katmandu do Pokhary, jedyną „autostradą” w Nepalu jest sama w sobie przeżyciem! Przepaści, ciężarówki, mijanki i zmieniający się jak w kalejdoskopie krajobraz to wszystko przestaje być istotne gdy na horyzoncie pokazują się pierwsze ośnieżone szczyty. Pokhara!
Tu mamy dzień odpoczynku i możliwość pełnego świętowania. Szczególnie w wieczorny spacer oświetlonymi ulicami miasta, gdzie na każdym kroku ludzie tańczą w blasku niezliczonych światełek.
Czas jednak na trekking. Startujemy z Naya Pul. Gdzie po załatwieniu formalności wstępu do rejonu Annapurny łatwym kilkugodzinnym spacerem docieramy do Tirkhedungi , a następnie ze względu na doskonałą kondycję grupy postanawiamy zmierzyć się ze schodami do Ullieri. Wyłaniające się ośnieżone szczyty masywu Annapurny osładzają nam trudy wspinaczki po schodach. W końcu jest nasza Loggia i zasłużony odpoczynek. Rano, już łatwiejszym spacerem, otoczeni lasami rododendronowymi i cudownymi widokami górskimi, docieramy po kilku godzinach do Goraphani. Tu odpoczynek, bo nocą, przed świtem wspinamy się na Poon Hill (3210 mnpm). Zmęczenie podejścia wynagradza nam cudowny wschód słońca odsłaniający genialna panoramę największych gór świata! Widać Annapurny, Dulaghiri oraz cudowną Machapuchare. Wszystkich ogarnia szał fotograficzny!
Po śniadaniu grupa rusza do Tadapani. Okoliczności przyrody genialne, przestrzeń i ośnieżone Himalaje w tle …Bajka. Prawda jest jednak taka; to dopiero preludium tego co nas czeka. Grupa jest zwarta i gotowa i prze do przodu – jest moc!
Po herbatce i ciastku w cukierni kamiennego miasta Chomrong wspinamy się do Sinuwa, gdzie mamy nocleg i rewelacyjną kolację. Od tego momentu wkraczamy w dolinę Modi Khola , która w następnych dniach przez Deurali, MBC doprowadza nas wśród genialnych himalajskich widoków do Annapura Base Camp.
To, co możemy podziwiać wokół niweluje nasze zmęczenie, a poranny spektakl zapalania się na złoto Sanktuarium Annapurny, należy niewątpliwie do jednego z najpiękniejszych górskich widoków świata.
Wracamy do cywilizacji z krótkim postojem w gorących źródłach. Tak ten luksus na pewno nam się należy!
W Landrung mamy podsumowującą kolację a na drugi dzień kolejną atrakcję: Offroadowy zjazd górskimi traktami do Pokhary w indyjsko-nepalskich jeepach. Podziw dla naszych kierowców miał granic J Zadowoleni, a co najważniejsze żywi docieramy do Pokhary i shopping.Tak, to to, na co czekały dziewczyny (i nie tylko). Po szaleństwie zakupowym na drugi dzień wracamy do Katmandu.
Ostatni dzień to zwiedzanie dopiero co odrestaurowanej, pięknej stupy Boudanath oraz zaduma nad życiem w świętym miejscu kremacji zmarłych Pashaputinath. Tu naprawdę można zrozumieć hindusko-buddyjski cykl reinkarnacji oraz poznać przyszłość z wróżb Sadu – świętych hinduistycznych mężów. Powoli żegnamy się z Nepalem, który jak najbardziej słusznie był nazywany przez naszych uczestników podróżą życia. Coś w tym jest, że wszyscy deklarują jak najszybszą chęć powrotu tu znowu. My wrócimy już w marcu …
Podziękowania dla naszej tegorocznej Grupy – Byliście wspaniali! Dzięki za wytrwałość, humor i pozytywną energię! Jesteśmy pewni, że udało się zarazić Was naszą fascynacją Nepalem. Mamy nadzieję, że uda Wam się tu wrócić jeszcze nie jeden raz!